piątek, 31 stycznia 2014

9: Odwalcie Się!

* Drugiego dnia*
Wstałam obolała. Kompletnie nie pamiętałam co się stało. Obejrzałam się, a obok mojego łóżka na podłodze leżała zaspana Des. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale w głębi serca zastanawiałam się co się stało, że ona leży akurat na podłodze, a nie w wygodnym łóżku. Moja myśl wędrowała do tego, że mogło stać się coś złego. Wstałam i lekko potrząsnęłam jej ręką, a ona lekko się przekręciła się i wtedy mogłam zobaczyć jej rozmazany tusz i  błyszczyk. Nie wiedziałam co robić, zaczęłam nią trząść. Wreszcie się obudziła.



-Des co się stało? Kochana czemu spałaś na podłodze?-Zadawałam mnóstwo pytań na które oczekiwałam racjonalnej odpowiedzi. W mojej głowie układał się najgorszy scenariusz, to było straszne bolało mnie to, że w moje urodziny, dzień który miałam uczcić moją pełnoletność z przyjaciółmi jedna z ważniejszych osób cierpi i to bardzo widząc po jej stanie.



-Bo.... b-o moja rodzina...... ona....... nie żyje. Muszę wracać do L.A zaopiekować się siostrą, jeśli nie zrobi tego babcia, ona musi zadecydować..-Jej oczy ponownie napełniły się łzami. Było mi tak przykro jej siostra trafi do babci, albo ona będzie musiała przejąć nad nią opiekę. Babcia Des była dobrą kobietą  jak byłyśmy małe zawsze jeździłyśmy do niej na wieś, a ona robiła nam te pyszne ciasteczka. Lecz jest mały problem u niej krucho z kasą. Nie mogła by utrzymać siebie i małej Aurelii (Siostry Des, ma 9 lat)  to by było za dużo myślałam cały czas jak to rozwiązać. Nie mogłam prosić Justina o pieniądze to nie ładnie i chamsko......... miałam jeszcze jedno wyjście zadzwonić do ojca.



-Tak mi przykro kochanie. Mam pomysł żebyś została i żeby Aurelia zamieszkała u babci. Wiem skąd mogę skołować kasę, ale to musi być wszystko idealnie dograne.-Powiedziałam, a ona spojrzała na mnie ocierając łzy spływające po jej policzkach. Uspokoiła się i spojrzała na mnie wzrokiem Roz co ty masz na myśli?. Postanowiłam, że jej to wyjaśnię.



-Ale , nie mów, że będziesz prosiła o kasę mamę, albo Justina czy kogoś z ekipy. Na to się nie godzę-Wtrąciła szybko, a ja pokiwałam przecząco głową. Na początku przyznam że miałam taki pomysł, ale tak jak mówiłam wybiłam go sobie z głowy.



-Nie no co ty. Jest jeszcze jedna zamożna osoba którą znam i...... kocham? Jak już pewnie wiesz mój ojciec jest w pace i no ten mam do niego telefon, mu ta kasa nie jest potrzebna, a bardzo kocha Ciebie i Aurelię, a zwłaszcza Twoją babcie która zawsze robiła nam kompot i ciasteczka. Myślę, że nawet on ma jakieś uczucia i wiesz zadzwonię  do niego, a ty dzwoń do babci i siostry, żeby szykowały się na wyjazd do Las Vegas. Zaraz po próbach zadzwonię do niego, a teraz wstawaj mała jeszcze nic straconego i idziemy na próbę z Bieberem ok?-Zapytałam pewna jej odpowiedzi. Wyciągnęłam już telefon i naszykowałam numer ojca. Wstałam i rozprostowałam kości. Czekając na odpowiedź dziewczyny.



-No ok. Ale ja nie chce zawracać mu głowy no weź nie nie zgadzam się-Zaprotestowała. Zdenerwowałam się nie chcę aby leciała do L.A bo będę za nią tęskni, a co dopiero Ryan.


-Nie przyjmuję odmowy. Wstawaj i się ubieraj za chwile idziemy na śniadanie, apotem na próbę. No już bo się spóźnimy-Wstała i poszła do szafy. Ja powtórzyłam jej czynność i podeszłam do szafy. Po długim namyśle wybrałam to:



Chciałam żeby było luźno i ładnie więc postawiłam na skromność. Moja przyjaciółka też chciała wyglądać ładnie i luźno więc wybrała ten zestaw.:


Każda z nas wybrała się do innej łazienki. Miałyśmy ich dwie, bo jesteśmy bardzo długo się szykujemy. Wzięłam do ręki plan.




8:00- śniadanie
9:00-próba tańca z ekipą
12:00-Obiad 
13:00-Szkoła 
17:30-Kolacja
18:00-Czas wolny.
20:00-Ognisko 
23:55-Cisza nocna.


Uuu..... Sporo tego. No, ale życie to nie bajka czyż nie? Weszłam do łazienki i natychmiastowo zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Gdy ciepła woda otuliła moje ciało poczułam, że relaks to jedyna rzecz która teraz mi się naprawdę przydała. Wyszłam już po 15 min i podeszłam do lusterka. Gdy tylko zobaczyłam moją twarz skrzywiłam się na myśl, że wyglądam jak dziwka. Dosłownie każdy mój włos był w inną stronę co sprawiło wielkie obrzydzenie. Rozczesałam je i umyłam zęby. Zrobiłam lekki make-up i zostawiłam luźno rozpuszczone włosy. Wyglądałam w miarę.  Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Des patrzącą na zdjęcie rodziny.



-Kochanie nie smutaj, bo i ja będę smutna. Oni są na górze i cieszą się, że widzą jak dążysz do sukcesu. To dla nich ważne, że ich córeczka spełnia marzenia. I pamiętaj, że ja jestem twoją rodziną, Ryan, moja mama i  Justin. Kochamy Cię rozumiesz, a teraz chodź na śniadanie. Ryan nie chce patrzeć na smutną minkę.-Pociągnęłam ją za rękę i wstałam. Przytuliłam ją z całej siły do siebie. Tak mi było jej żal szczerze? To ja nawet chciałam płakać, tak strasznie lubiłam jej rodziców. Zawsze gdy mój ojciec pił mogłam do niej iść. Byli wielkim wsparciem i za to zawsze byłam im wdzięczna.


-Dobra chodźmy bo za 5 min śniadanie-Pociągnęła mnie za rękę i wyszłyśmy z pokoju zamykając go. Na dole już wszyscy byli. Weszłyśmy na sale która przypominała stołówkę szkolną. Wszystkie oczy skierowane na mnie i na Des. Nienawidzę tego. Justin słodko się uśmiechnął i spojrzał w dół. Wtedy zaczęłam zastanawiać się co ja wczoraj robiłam? To było żenujące. Wzięłam sobie płatki i sok pomarańczowy, a do tego jabłko. Usiadłam z Des na końcu i zaczęłyśmy jeść wybrane posiłki.



-Des, do cholery co ja wczoraj robiłam? Bo widać, że coś poszło nie tak skoro miliony oczu są utkwione w moją osobę- Zapytałam z nadzieją w głosie, że jednak to było nic takiego. Wszyscy patrzyli się na mnie i uśmiechali się do siebie, a zarazem szeptali jedyne co mogłam usłyszeć to ,,Ale zaszalała"  ,,Nieźle, Nieźle" a ja jak głupia nie wiedziałam o co chodzi. Po prostu dramat.



-No więc nie wiele pamiętam, film urwał mi się po tym jak poszłaś gdzieś z Justinem, a ja z Ryanem.-Powiedziała, a ja zdałam sobie sprawę że właśnie straciłam dziewictwo z Justinem. Nie wieże w to co usłyszałam, byłam aż tak nawalona? Teraz będą głupie plotki na temat mnie i tego jaką wielką jestem ździrą. Po prostu BOSKO.


-Co?!-Krzyknęłam tak głośno, że wszystkie twarze bez pośrednio skierowały się na mnie. Justin tylko się zaśmiał i dalej jadł. Co mu kurwa tak do śmiechu! To mu gratulują, że bzykną laskę, a na mnie patrzą się jak na dziwkę i to przez niego. Wkurzyłam się.



-Dobra czego wy ode mnie chcecie? Opiłam się i przyznam, że nic nie pamiętam, ale halo! To były moje osiemnaste urodziny! Więc proszę was odwalcie się ode mnie. Jestem młoda popełniam błędy i żałuję tego co zrobiłam, ale naprawdę mam tego dosyć. Jak wam się nudzi to zacznijcie pracować, a nie wytykacie błędy innych ludzi. Dziękuje.-Usiadłam, a mina ludzi, a zwłaszcza mojej mamy była bezcenna. Usiadłam i przybiłam piątkę z Des i usiadłam jak gdyby nigdy nic. Mina Justina była smutna, jak by chciał usłyszeć coś innego, ale co? Że chciałam go przelecieć? Ja sobie obiecałam, że aż do ślubu nie będę tego robić.



-IDZIEMY DO AUTOBUSU.!-Krzyknął Scooter i wszyscy poszliśmy do autobusu. Nagle ktoś pociągną mnie za rękę.


-O Justin. Cześć. Wiesz muszę się Ciebie o coś zapytać. Co my tak właściwie robiliśmy wczoraj? Bo z tego co widzę coś poważnego.-Zapytałam się Justina który miał lekki uśmiech na twarzy, który coraz bardziej się powiększał. O co tu chodzi?


-Cześć. Pytasz co wczoraj robiliśmy no.....em....... wiesz no-Zaczął się jąkać, a ja już znałam odpowiedź. Uprawialiśmy sex.

-Tylko mi nie mów, że uprawialiśmy sex-Powiedziałam, chociaż byłam pewna, że powie tak.


-No. I wiesz co Ci powiem jesteś świetna-To co powiedział dudniało mi w głowie. Chyba nie jestem pewna czy on mnie kocha?





_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie było następnego rozdziału, nie miałam możliwości by go napisać. Mam nadzieję, ze się podoba. Czy Roz zerwie z Justinem? Czy wszystko się wyjaśni? To w następnym rozdziale.




Pierwszy Kom w następnym rozdziale dostaje dedyk.


1 Kom- Next


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz