sobota, 21 grudnia 2013

7: Urodziny

Zeszłam ze sceny. Byłam cała w skowronkach. Justin został i dokończył koncert. Zostały mu chyba 3 piosenki i schodzi.Cieszyłam się, a jednocześnie trzęsłam jak galareta. W końcu Justin skończył koncert i zszedł, nawet nie pamiętam kiedy usnęłam.



******
Wstałam sobie o godzinie 9:00, i zaczęłam się rozglądać. Nigdzie nie widziałam Des. Czuje że się oddalamy to przykre, że nie mam w niej już takiego wsparcia. Obróciłam się na drugi bok i zobaczyłam Justina który przygląda się mi uważnie.


-Co ty tutaj robisz? Gdzie Des?-Zapytałam tonem zabójcy, ale chyba każdy głupek wie, że bym go nie skrzywdziła. Jestem za słaba. Nie umiem się bronić choć często na taką agresywną wyglądam. Mogłabym najwyżej kopnąć go w krocze, lub walnąć z plaska nic więcej. Bała bym się, że mi odda. Na pytanie odpowiedział uśmiechem co mnie nie cieszyło.Po chwili się odezwał.


-A co nie podoba się, że tu jestem?-Spojrzał na mnie z uśmiechem. Nie przeszkadzało mi to, że tutaj śpi, tylko chciałam wiedzieć gdzie jest Des. Ona pewnie sobie gdzieś poszła i zostawiła drzwi otwarte, a ten cwaniak po prostu wszedł. Był moim chłopakiem z przymusu, i trochę z miłości. Znałam go kilka dni dopiero czego się dziwić?


-Nie, ale powiedz gdzie Des i co ty tu robisz- Zapytałam ponownie czekając na odpowiedź która bardzo długo nie przychodziła. Wstałam i poszłam do łazienki się ubrać wzięłam to.

Ubrałam się sportowo, bo mamy dziś próbę z tancerzami i Biebsem. Nałożyłam lekki make-up i usiadłam koło Justina który znów zasnął. Musiałam go obudzić, ale on tak słodko spał, że patrzyłam się na niego jeszcze tak pięć minut kiedy chłopak wyczuł na sobie moje oczy i ocknął się.



-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej.-Uśmiechnął się złośliwie. Czemu on zawsze to robi. Udałam wkurzoną i odwróciłam się tyłem. Chłopak przytulił się od tyłu, słodkooo.

-Foch-Powiedziałam w złości.Oczywiście mój foch był sprawą udawaną.

-Co mam zrobić żeby go nie było?-Dopytywał się cały czas trzymając moją rękę i owijając palce wokół mojej tali.

-Pocałować-Uśmiechnęłam się złowieszczo, ale po chwili mój uśmieszek zniknął, a moje i jego usta złączyły się w jedność. Przerwał pocałunek.


-Przebierz się w sukienkę tylko jakąś ładną.-Po co am się stroić na próbę? Spocę się i sukienka będzie do wyrzucenia. Patrzyłam tak na niego z pytającą miną, aż w końcu się odezwał.



-Przebierz się już SIO!-Wypchnął mnie do garderoby i sam poszedł się ubrać.O co mu chodzi do cholery. Może Des ma urodziny? Nie, ona miała już swoje urodziny, ale co może być tak ważne żebym musiała marnować na to czystą sukienkę.

Ok. To postanowiłam po długim namyśle, że założę to
Jeśli Justin będzie wybrzydzał to strzele mu w twarz. Ta sukienka ledwo co mi tyłek zakryła, a ja nienawidzę jak chłopak tam się gapi.


Justin przyszedł wystrojony w garnitur, z piękną różową muszką. Byłam zaskoczona, że wiedział, że będę miała tą jasnoróżową sukienkę. Chłopakowi chyba podobał się mój strój, ale podszedł do mnie tylko i wyciągnął rękę którą złapałam.


**
Cały czas pytałam gdzie jedziemy. Miałam zasłonięte oczy więc nic nie widziałam. Zasnęłam.

Biegłam przez las tak szybko jak mogłam, byłam coraz dalej, a oni coraz bliżej. Chcieli mnie złapać, ale ja nie dawałam za wygraną . Biegłam dopóki nie wpadłam w dół. Przybiegli i pierwsze co zrobili to, złapali kamienie i zaczęli rzucać we mnie. Śmiali się tak głośno, że dziwiło mnie to, że nikt ich nie usłyszał. Z każdym rzutem bolało coraz mocniej. Jak ja się dałam oszukać, jak jestem naiwna. Myślałam, że on mnie kocha, a teraz chce ,mnie zabić. To bolało nie tylko na zewnątrz, ale i też w środku. Koniec ze mną.


-Justin!!!!-Wydarłam się cała zdyszana. Nadal nic nie widziałam.Bałam się, że mój sen będzie proroczy, a tego bym nie chciała.


-Co się stało? Miałaś koszmar?-Zapytał z przejęciem w głosie. Bałam się go, tak strasznie, że tylko pokiwałam głową i przytuliłam się do okna.


-Dobrze, jesteśmy. Nie bój się nie zrobię Ci krzywdy, nie umiałbym tego zrobić. Chodź zaufaj mi ok?-Podałam mu nieufnie rękę i poszłam za nim. Kiedy byłam w tym dziwnym pomieszczeniu Justin odliczał do trzech. Kiedy skończył.

-NIESPODZIANKA WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ROZ!!!- Wszyscy razem krzyknęli to zdanie, które doprowadziło mnie do płaczu. Justin otarł moją łzę. Poszłam w kierunku Des.



-Pięknie tu!-Uśmiechnęłam się do niej, a dziewczyna szybko to odwzajemniła.

-Justin to wymyślił-Zobaczyłam stojącego za mną Justina który wyciąga rękę na znak, że prosi mnie o taniec. Podałam mu ją i poszliśmy tańczyć.


-Nie wiem co Ci się śniło, ale powiedz mi, a ja Cię wysłucham.-Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam opowiadać.

-Zacząłeś mnie gonić z jakimś facetem. Uciekałam, ale potem wpadłam do dziury. Złapaliście kamienie i rzucaliście we mnie. Bałam się Ciebie, bo myślałam, że historia zatoczy krąg. -Poczułam jak jedna łza spływa po moim policzku. Opadła na garnitur Justina. Chłopak to poczuł , bo ścisnął mnie mocniej.


Było pięknie................ a może zbyt pięknie.



_________________________________________________________________________________
Roz boi się Justina.? Kto przyjdzie do restauracji ? Dowiecie się czytając następną część.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz